Rysujemy

Dla każdego kto lubi rysować.

Ogłoszenie

W dziale Strona i Forum pojawił się zaktualizowany regulamin, zapraszam do zapoznania się z nim

#1 2008-09-05 22:05:40

Spejder

Rysownik

Zarejestrowany: 2008-09-05
Posty: 1

Droga z której sie nie zbacza [fantasy]

Nie dziwcie się że takie beznadziejne, lecz posiadam zaledwie 11 lat ;P

Cały czas pisze nowe opowiadanka o tym :D Prosze o oceny.

teraz mój nowy cykl opowiadań o pewnym skrytobójcy. Z każdym opowiadaniem będziecie dowiadywać się czegoś o nim więcej


                                 Droga z, której się nie zbacza



Elf z Dogrot

Zakapturzona postać weszła do karczmy. Od razu było widać że ów oberża nie była popularna. Mało ludzi, -wszystko zgodnie z planem. Karczmarz podejrzliwie spojrzał na przybysza i zapytał:
-    Co podać ? Lub może szuka pan noclegu ?
Mężczyzna nie odzywając się położył na blat sakiewkę o dość sporej zawartości.
-    Mirvin z Dogrot - powiedział po cichu
Teraz mógł już się dokładnie przyjrzeć nieznajomemu. Był ubrany w ciemną szatę, z boku widniał ukryty w pochwie miecz. Twarz zakryta była kapturem więc nie mógł spojrzeć mu w oczy.
-    Na górę i drzwi po lewej - wskazał karczmarz
Wchodził powoli bo drewnianych schodach, zbyt głośno, wiedział o tym. Jeżeli próbował by wchodzić jak najciszej nie potrzebnie wzbudzał by podejrzenie. Drzwi były lekko uchylone. Zajrzał do środka. W łóżku leżał elf. Nie spał, wpatrywał się w niego swymi błękitnymi oczyma i ku jego zdziwieniu w jego spojrzeniu nie było ani szczypty lęku lub zdziwienia.
-    Wiem o tym, że masz na mnie zlecenie - zaczął elf - Skrytobójco.
Mężczyzna wyciągnął sztylet z cholewy.
-    Czyli wiesz też, że Cię zabiję - rzekł skrytobójca
Elf milczał przez chwile.
-    Czy jesteś szybki ? - Mirvin skoczył i błyskawicznym ruchem chwycił za łuk i kołczan. Z nadzwyczajną prędkością naciągnął strzałę na cięciwę. Brzdęknięcie w którym słychać było można śpiew, elfi śpiew.  Strzała poszybowała wprost na niego. Skrytobójca zrobił unik i rzucił sztyletem. Trafił w szyję. Z ust elfa pociekła krew. Padł z łoskotem na ziemię, tworząc wokół siebie ciemną kałużę.
-    Znajdą cię pewnie jutro rano - powiedział skrytobójca wyjmując sztylet z szyi Mirvina.
Zamknął za sobą drzwi i zszedł  do karczmarza.
-    Piwo proszę.
-    Jak pan sobie życzy
Wyjrzał przez okno i dopiero teraz zdał sobie sprawę że już świta. Z góry rozległ się głośny kobiecy krzyk. Skrytobójca rozejrzał się wokół siebie i zobaczył że nikogo nie ma w karczmie oprócz mieszkających u góry. Będę głównym podejrzanym, myślał.
Karczmarz podał piwo.
-    Dwa rondle się należy - oświadczył.
Zakapturzony mężczyzna nie zważając na niego rzucił się w ucieczkę.
Nim dobiegł do drzwi, dwóch strażników weszło do karczmy.
Kobieta z czerwonymi oczami od łez z krzykiem zeszła na dół.
-    Tam ! - krzyczała - Leży... leży martwy mężczyzna, cały we... we krwi
Skrytobójca szybko popchnął strażnika który zagradzał drzwi i począł uciekać.
Na dworze już wrzało od zapracowanych ludzi. Alarm już był wzniesiony. Jeden strażnik wymachując swym mieczem skoczył na uciekającego. Skrytobójca zrobił unik i wykorzystując okazję szybko dźgnął go sztyletem w brzuch, poczym z całej siły kopnął w rękojeść. Strażnik poleciał na ścianę jednego z domów. Uciekając zmierzał do północnej bramy. Biegnąc popychał stojących mu na drodze ludzi. Strażnicy biegli tuż za nim. Jeden wpadł na stragan z jajkami. Skrytobójca ciągle uciekał. Zrobił ostry skręt, zmuszając kolejnego do upaćkania się pomidorami i spotkania z rozzłoszczonym sprzedawcą.
-    Stój diable nasienie ! - krzyczał strażnik - czeka cię kara powieszenia na szubienicy morderco !
Uciekinier zatrzymał się. Straż też. Odwrócił się ku nim i zaczął biec prosto na nich. Skoczył wyjmując miecz i odciął głowę jednemu ze strażników. On po prostu zaczął mordować. Mordować z okrucieństwem. Krzyk i wrzask strażników z czasem powoli cichły. Zostało tylko już dwóch. Cofali się ze strachów widząc jak wykańczał przebiciem na wylot mieczem w okolicach serca ich kolegę. Przechodnie uciekali krzycząc w przerażeniu. Skrytobójca schował miecz do pochwy i wyjął dwa długie sztylety. Rzucił jednym i trafił w głowę pierwszego strażnika.
Drugi w pośpiechu uciekł.
- Zlecenie wykonane – uśmiechnął się


Życie jest takie krótkie


- Jest tu kto ? - pytał się zakapturzony mężczyzna waląc pięścią w drzwi drewnianego domu.
Dom był prawie cały obrośnięty winoroślą. Był strasznie stary.
- Chyba nikt od wieków tutaj nie zaglądal - mruczał pod nosem
Nale drzwi otworzyła młoda dziwczyna.
- Szybko właź ! - powiedziała pół glosem
Miała długie blond włosy i duże błekitne jak mialeńskie morze o poranku oczy. Ubrana była w schludną, białą bluzkę i w równie białe elfickie spodnie.
- Nie mogłas wybrac lepszego miejsca, siostrzyczko - rzekł skrytobójca wchodząc do domu.
W środku było dusznomeble przykryte niby kołdrą grubą warstwą pajęczyny
- kolejne zlecenie ? - zapytał wypędzając pająka chodzacego po krześle porządnym pstryczkiem
Dziewczyna usmiechnęła się.
- Znowu elf - oświadczyła siedając w fotelu - Tak znowu elf, Khilan
Przeszył ją znudzonym wzrokiem
- Dziwi mnie fakt, że ludzie tak nienawidzą się z elfami - powiedział Khilan - Kiedyś było dużo więcej zleceń na krasnoludów, greanin lub orków.
- Czasy się zmieniają - westchnęła
Skrytobójca dał pstryczka kolejnemu pająkowi.
- Dobra biore to. Podaj mi wszystkie informacje, które przekazał zleceniodawca
Ponownie się uśmiechnęła.

*
Było już ciemno. Pierwszy dom tuż przy pomniku księcia Larkana V. Skrytobójca podszedł do ich drzwi i przyłożył do nich ucho.
Już problem się komplikuje, elf ma ochronę, pomyslał. Ostrożnie wyciągnął rękę w kierunku zamka i z całej siły zacisnął dłon. Zamek się otworzył.
Wyjął z kieszeni zwój i począł kreślić nan im palcami przeróżne runy, a nastepnie poprostu go podarł. Oby kameleon zadziałał, rozmyślal.
Zadziałał. Stał się niewidzialny. Szybko, lecz jednocześnie jak najciszej otworzył drzwi. Wiedział bowiem że ma niecałe 5 minut na wykonanie zadania nim zwój przestanie działać. Wszedł do salonu. Elf siedział w fotelu. Koło niego stało dwóch uzbrojonych orków.
Powolnymi krokami zbliżał się do fotela. Jeżeli zaatakował by pochopnie ktoregoś z orków niepotrzebnie spowodowałby ucieczkę elfa więc postanowił przecinąć się przez ochronę. Wyciągnąl miecz. Załatwie ich wszystkich, myślał Khilan.  Nagle zaklęcie przestało działać.
- Oj, przepraszam chciałem to załatwić szybciej ale się zamyśliłem - powiedział Skrytobójca - To co ? Może najpierw wami się zajmę - mówiąc to skoczył na jednego i spróbował go dźgnąć. Ork powalił go jednym, krótkim uderzeniem w brzuch.
- No... nieźle - splunął krwią, wstał i przyjąl pozycję do walki.
-  Zgnijesz pod naszymi stopami - wydarł się ork
Khilan nie wzlekał dłużej, zamachnął się mieczem i rozciął mu udo. Ochroniaż zakwiczał z bulu i wyjął topór. Drugi rzucił się na niego styłu. Skrytobojca odskoczył posyłając w jego stronę dwa noże, ktore poprostu odbiły się od jego grubej skóry. Khilan odbił się nogami od ściany i wskoczył na kark wciąż kwiczącemu orkowi.
Szybko wyciągnął sztylet z cholewy i wbił go w kark. Ork padł na ziemię brudząc podłoge swoją krwią. Drugi ork wpadł w szał. Rycząc skoczył na niego z wielkim toporem. Khilan uniknął ataku przez co topór wpił się w podłoge. Skrutobójca wykorzystując chwilowe zagapnięcie się i zniżenie głowy orka poprostu mu ją odciął. Głowa potoczyła się wprost pod siedzącego elfa.
- To już koniec - rzekł Khilan wyjmując sztylet z ukrytej kieszeni koło lewego uda. Podszedł do niego, powoli.
Siedzacy w fotelu nie byl elfem. Skrytobójca ujrzał twarz człowieka. I to było ostatnie co widział tej nocy.


Strach to tylko złudzenie.

Dziewczyna powoli wdrapywała się na wieżchołek wieży klasztornej. Przez napięcie słyszała jednynie własne bicie serce. Szata jej tańczyła wraz z wiatrem, a długie włosy grały w rytmie promieni czerwonego, zachodzacego slońca. Była już prawie na miejscu, gdy ujrzała wartownika stojacego tuż za jej ręką. Spróbuję go wykorzystac, pomyślała poczym złapała go za nogę i pociągnęła. Wartownik spadł  na kościelne witraże, które pod wpywem ciężaru i uderzenia pęknęły. Martwe ciało spadlo tuz pod ołtarz. Ludzie zaczeli krzyczeć i uciekac z klasztoru. To powinno odwrócic ich uwage, zastanowiła się. Popełniła ogromny błąd. Lecz tego jeszcze nie mogła wiedzieć. Gdy już weszła na dobre. Zorejrzala się wokół próbując zlokalizować kolejne wartownie. Nagle puczuła mocne ukucie przy kręgosłupie. Całe ciało usztywniało ze strachu.
Nie wiedziała co zrobić. Wiedziała że igra ze śmiercią, tuż za nim stał meżczyzna, który przystawił swój sztylet do jej pleców. Jednen ruch i zginę, myślała z przerażeniem. Nie była w stanie zebrac mysli.
- I co teraz wielki Skrytobójco - zaśmiał się mężczyzna
Dziewczyna wiedziała o co chodzi. Starala się przypomniec czego ją uczył jej brat.

*

- Pamiętaj jeżeli zdaży się taka sytuacja, że ktoś zaatakuje cię od tyłu bądź opanowana. - puczał Khilan swą siostrę - Spróbuj zebrac myśli i skup się na terenie wokół ciebie, zawsze jest jakieś wyjście.
Dziewczynka patrzyła się na niego swymi wielkimi oczyma i przynajmniej udawala, że rozumie.
- Pamiętaj strach to tylko złudzenie, siostrzyczko.

*
- Już rozumiem, bracie - szepnęła
Powoli wodziła oczami po deskach i ziemi, spostrzegła, że na stole leciutko tli się lampa.
Błyskawicznym ruchem kopnęła go i podbiegła do lapmy.
- Nie jestem Skrytobójcą - powiedziała z lekkim uśmiechem, poczym rzuciła prosto na niego lampę naftową. Mężczyzna natychmiast zajął sie ogniem. Zaczął wrzeszczen, a w tym wrzasku było tyle bólu, tyle cierpienia. Patrząc na jego śmierć dziewczyna uświadomiła dopiero teraz sobie, że ten mężczyzna mógł mieć dzieci i czy nie lepiej było by gdyby to ona umarła. W końcu to on jest dobry, a ona zła. Mógł miec rodzinę.

*

- Tatusiu, tatusi udało się ! Upolowałam jelenia zobacz ! - krzyczała ze szcześcia dziewczynka
- A teraz będziesz musiała go zjeść całego razem w kopytami - zażartował ojciec
Dziewczynka roześmiała się. Popatrzyła na niego i powiedziała przytulając go
- Kocham cię tatusiu
Nagle podbiegl do nich jakiś chłopak w dziwnej, czarnej szacie
- Musicie uciekać i sie gdzieś skryć - Wykrzyczał, minę miał jakby go ktoś gonił
- Synu mój, a więc to praw... - nie dokończył, zbliażało się do nich czterech strażników. - Szybko schowajcie się - mowiąc to ostatni raz uściskał córkę, na syna nawet nie spojrzał.
Zrobili jak ojciec kazał, pobiegli do lasu. Wiedzieli co się stanie z ich ojcem.
Dziewczynka patrzyła zza drzewa na swojego ukochanego tatusia. Strażnicy podeszli do niego.
- Gadaj psa synu gdzie on się ukrywa ! - wydarł się jeden przystawiając miecz do gardła
Milczał.
- Łajno masz w uszach, czy co ?
- Kryjesz swoje dziecko ? Czyli to będzie ostatnie co w życiu zrobiłeś.
Poderżnął mu gardło. Dziewczynka widziała to. Nie wytrzymała. I Krzyknęła z płaczem " tatusiu " Strażnicy usłyszeli to i pobiegli w jej strone.
Chłopak wziął siostrę na ręcę i szybko uciekł w głąb lasu...

*
Rozejrzała się, powoli. Zobaczyła cel. Była nim młoda kobieta. Dreaninka, odziana w obdarty kubrak sznurowany po bokach. Dziewczyna dostrzegla też że cel miał na plecach tarcze, a w dłoni dzierżył włócznię. Dostrzegła też że akurat miała wartę. Bez wahania zaczeła ładowac bełt na kuszę. Wymierzyła. Nie mogła hybić. Kusza drgała jej w rękach. Do Dreaninki podszedł jakiś człowiek. Było już zapóźno, wystrzeliła. Bełt przebil brzuch na wylot człowieka rozrywając po drodze jelita. Wzniesiono alarm. Łucznicy już byli przygotowani. Zbrojni okrążyły klasztor. Powoli zaczęli podchodzić do wieży klasztornej.

- No chodźcie tu obesrani puszko głowi -  wydarła się
Nie musiała długo czekać.

Rana, która nigdy się nie goji.


Mężczyzna zdawał się spać. W komnacie było ciemno, poczuć można było nieprzyjemny zapach stęchlizny. Nina podeszła bliżej i zobaczyła że oczy ma otwarte.
- Spałeś przez dwa dni - powiedziała
- Co sie stało ? -  zapytał wyczerpanym głosem.
Dziewczyna podała mu miske z zupą.
- Ktoś usiłował się ciebie pozbyć, Khilan
Nina mogła teraz ujrzeć jego oczy, które zazwyczaj były pod kapturem. Posiadał oczy piwne. W tych oczach była jakiś lęk. Nie lęk o siebie, lecz... lęk o kogoś mu bliskiego.
- Gdzie... Gdzie jest Lilian ? - zapytał Khilan, jego oczy teraz ukazywały obraz ogromnego przerażenia
Dziewczyna spojrzała mu prosto w oczy.
- Ona zostanie jutro powieszona
Milczał. Po chwili jednak wstał, chwcił ją za szyję i przybił do ściany.
- Jezeli cos jej się stanie, obiecuję, że własno ręcznie wszystkich was powybijam i nie ochodzi mnie że złamie regulamin waszego posranego nauczyciela.- płonął wściekłością Podszedł do stolika i zaczał zakładać swoją szate a następnie zaczął szykować broń. Osiem noży do rzucania, dwa sztylety, jeden w cholewie tuż przy pasie, a drugi ukryty pod szatą i swój wykuty przez krasnoludy miecz.
Wyszedł z komnaty. Gdzy szedł wszyscy na niego z zaciekawieniem patrzyli. Nagle droge zagrodziło mu dwóch skrytobojcow,  mieli takie same szaty jak on.
- To przez nas twoja siostra jest w wielkim zagrożeniu - zaczął jeden - Khilan traktuje cię jak własnego brata... i nie mógłbym sie pogodzić z tym że nie mógłbym ci pomóc - oświadczył.
Koło niego stała kobieta. Khilan od razu poznał po bladej cerze, że to elfka.
- Ja też idę

*

Na dworze panował harmider. Całe miasto zebralo sie wokół szubienicy zobaczyć jak umiera skazana. Więzień był ciężko chroniony.
to jedynie mógł dostrzec Khilan z północnej wieży wartowniczej.
- Trzeba załatwić to cichcem - rzekł przebierając się w zbroje jednego z zabitych wartowników. - Larkan, na co czekasz ? Nie rób głupich min i przebieraj sie.
Mężczyzna poszedł w jego ślady.
- Nienawidzę nosić zbroi, mam do nich wstręt.
Khilan popatrzył się na niego ze zdziwieniem. Wskazał na elfkę.
- Idź na północno-wschodnią wartownię i osłaniaj nas z łuku
Skinęła głową.

Sry za ta masę ortów

Offline

 

#2 2008-09-06 00:32:34

MikoPiko

Pogromca kotów^^

4976504
Call me!
Skąd: Poznań
Zarejestrowany: 2008-05-01
Posty: 1205

Re: Droga z której sie nie zbacza [fantasy]

Elf z Dogrot ^^

-    Stój diable nasienie ! - krzyczał strażnik - czeka cię kara powieszenia na szubienicy morderco !
No i odrazu niepodoba mi sie to cos w stylu Sakiewka miecz... itp Elfy to juz  w ogóle nie moja bajka ^^
Zycie jest takie krótkie (dla mnie długie jest ^^)
Jest tu kto ? - pytał się zakapturzony mężczyzna waląc pięścią w drzwi drewnianego domu.
Dom był prawie cały obrośnięty winoroślą. Był strasznie stary.
- Chyba nikt od wieków tutaj nie zaglądal - mruczał pod nosem
Nale drzwi otworzyła młoda dziwczyna.

Co to tego "dialogu" powyzej to mi odrazu scena z Piraci z Karaibów sie odtwarza. Ale nie pamietam z której czesci ^^

Ochroniaż zakwiczał z bulu <- <[bluzg]> bez urazy
.....

Dłuuuugie to... Reszte dokoncze innym razem...

Ale znajome mi sie to wydaje ^^ <przyczytałam do:
Strach to tylko złudzenie.

Dziewczyna powoli wdrapywała się na wieżchołek wieży klasztornej. Przez napięcie słyszała jednynie własne bicie serce. Szata jej tańczyła wraz z wiatrem, a długie włosy grały w rytmie promieni czerwonego, zachodzacego slońca. Była już prawie na miejscu, gdy ujrzała wartownika stojacego tuż za jej ręką.


You will kill me, before I will kill you.
You look good in black.

Offline

 

#3 2008-09-12 08:04:08

Himawari

Ecchi

Skąd: Poręba
Zarejestrowany: 2008-06-01
Posty: 1099

Re: Droga z której sie nie zbacza [fantasy]

Może pisownia nie jest taka jaka powinna byc w tego typu opowiadaniach :P mlody jestes :P dobrze Ci idze jak narazie ,jakbys chcial cos poprawic w swoich pracach to poczytaj pare książek np Widzemina , po niej powinienes sie bardziej wczuc w fantasty a i pisownia Ci sie poprawi nieglupie by tez bylo poszukanie i poczytanie jakiś ksiązek o skrytobujcach bądz podobnej tematyce , niestety ja żadnej nie znam .
Tak na marginesie to niewiem kto Cie w domu pilnuje , ze Ty o mordowaniu piszesz trochę za mało lat  masz na takie rzeczy ;P .
No ale jeśli na mózg Ci nie pujdzie to pisz pisz ;P wsumie im wczesniej sie zaczynamy uczyc Tym wiecej blędów poprawiamy


http://img371.imageshack.us/img371/3062/90392389aa9mz8.gifhttp://img697.imageshack.us/img697/5793/essig.png

Offline

 

#4 2008-09-12 11:24:20

akihisa

No zgadnij

Zarejestrowany: 2008-08-06
Posty: 217

Re: Droga z której sie nie zbacza [fantasy]

Ja czytam dużo książek, jednak nie lubię science fiction, fantasy bo po prostu mnie nudzą... Ale muszę powiedzieć, że to opowiadanie przeczytałam z zaciekawieniem i do końca. Jak na Twój wiek, to jest na prawdę - dzieło sztuki;) Powinieneś trochę jeszcze popracować nad stylem i nigdy nie mieszać języka literackiego z potocznym. Ale pięknie opisujesz tło wydarzeń, świetnie to obrazujesz.

Rzeczywiście, jak zauważył Gekon piszesz o trochę "makabrycznych" rzeczach, ale akurat to opowiadanie jest o skrytobójcy i jego zleceniach, gdyby nie ginęli tu ludzie, czy tam elfy, to opowiadanie pewnie byłoby nudne i nie na temat. Ale mam nadzieję, że piszesz także opowiadania w których głównym tematem nie jest zabijanie...
No muszę jeszcze raz powiedzieć, że świetnie Ci to wyszło, czekam na kolejne opowiadania;)


http://img.userbars.pl/46/9088.jpg
Cause we finally know now, what our time here's about,
We were not meant to be another face in the crowd.
We're a forest of lives but we grow tall and wide,
We'll never be cut down.
http://img.userbars.pl/78/15424.png
Najważniejszy wątek na tym forum. Wchodzić mi tutaj!!!

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora